Któregoś dnia września zadzwonił do mnie stary znajomy z żeglarskich dawnych czasów z propozycją by poprowadzić rejs po Chorwacji. Maciej chciał popływać po rejonie który już znał, zabrać swoją rodzinę tą bliższą i tą dalszą na bezpieczny akwen. Spędzić końcówkę polskiego lata w cieplejszej części świata jednocześnie odpocząć i zwiedzić kilka fajnych miejsc. Tak się zaczęło – ustaliliśmy termin, miejsce, wybraliśmy jacht i wybraliśmy się zażyć jeszcze troszkę przyjemności z rozkołysanej części świata. Startowaliśmy z Murteru na tydzień szaleństwa po cieplejszych nieco wodach niż nasz Bałtyk o tej porze…

Na miejsce dojechaliśmy samochodem , odebraliśmy jacht , późnym popołudniem dojechała reszta rodziny Macieja- jak zawsze przygotowanie jachtu do wyjścia w morze , ształowanie , szkolenie z bezpieczeństwa i rankiem w niedzielę ruszyliśmy zwiedzać co się da od strony morza. Adriatyk spokojny, ciepło – wiatr najpierw nic potem 3 do 4 B – sama radość.

Polecono nam Park Krajobrazowy KORNATY- podobno piękny – więc tam popłynęliśmy… FAKTYCZNIE ….PIĘKNE KAMIENIE… i to wszystko…Opłynęliśmy Kornaty, zatrzymując się w Vela Paniutula gdzie spędziliśmy fajne chwile w cichym małym porcie pośród kameralnej ilości jachtów – staliśmy chyba w 4 jachty w nawet całkiem przyjemnym porcie jak na park krajobrazowy. Kąpaliśmy się w ciepłym morzu, siedzieliśmy do nocy ciesząc się chwilą, atmosferą i w miarę przyjemną nocą.

Kolejnego ranka wypłynęliśmy w dalszą drogę … oglądnęliśmy co tylko się dało. Każdy subiektywnie i indywidualnie ocenia to co widzi – dla mnie kilka, kilkanaście wysp na których można było zobaczyć te same kamienie trochę inaczej ułożone przez naszą matkę przyrodę . Zatrzymaliśmy się na wyspie Zut, gdzie całkiem nieźle nam powiało nocą gdy już staliśmy na cumach.

Następnego dnia rano ruszyliśmy w kierunku Sibienika gdzie zatrzymaliśmy się na obiad a następnie stanęliśmy w Skradinie. Kolejnego dnia załoga zwiedziła uroki rzeki KRK po czym zwiedzając okoliczne zatoczki – popłynęliśmy do Sibenika zakupić rybę po czym robiąc kółko przy Vodice wrócililiśmy do portu macierzystego. Tuż przed nadchodzącym silnym wiatrem.

W ostatni dzień czarteru wybraliśmy się na małe kółko pośród okolicznych wysp. Wiało 4 do 5 więc my mieliśmy frajdę z żeglarskiej pogody a dziewczyny z opalania ciał zasłoniętych powierzchnią burt. – W sobotę rankiem załoga ruszyła w stronę domu a ja tymczasem uzgodnionym transportem na kolejny przelot tym razem ze Splitu…

 

Spędziliśmy przyjemny tydzień w ciepłej temperaturze – wakacyjnie żeglując pośród wysp Adriatyku.

Powrót

Przejdź do Galerii Rejsu